Od około dwudziestu lat cała Europa stara się aby nowe modele samochodów wytwarzały jak najmniejszą ilość toksycznych gazów. Ich zdaniem powoduje to pogorszenie się powietrza w miastach i globalne ocieplenie.
Producenci motoryzacyjni zamiast zastanowić się nad sensem tworzenia takich wozów ślepo je produkują. Nie uważam, że redukcja spalin do atmosfery jest zła a wręcz przeciwnie ale za tym idzie żywotność podzespołów w aucie.
A skutkiem są tutaj właśnie dzisiejsze silniki, które są dalekie w kwestii wytrzymałości od modeli z lat 90-tych. W tych właśnie latach producenci szumnie ogłosili, że z silników diesla już nigdy nie będą wydobywały się trujące gazy a to wszystko za pomocą puszki wyłapującej wszystkie cząstki stałe.
Aktualnie wprowadzanych jest wiele zmian i wszystko staje na głowie, w porównaniu do dawnych czasów, w pogoni za coraz to bardziej wymagającymi normami ekologicznymi.
Producenci wmawiają nam, że mniej znaczy więcej, dobrym przykładem są silniki 3 cylindrowe, które stosowane były tylko w słabszych wersjach, to teraz są one popularyzowane i modne. Takie silnik potrafią mieć teraz trochę ponad jeden litr pojemności i ponad 100 koni.
Jest to nic innego jak wysilanie konstrukcji, które zapewniam nie skończy się dobrze. Dobrym przykładem jest jeszcze bardzo spopularyzowana funkcja Start/Stop.
Funkcja ta ma swoje duże zalety bo przekłada się na wyższą oszczędność i mniejsze spalanie, ale ma też nie małe wady. Występują ogromne przeciążenia cieplne, nie do końca jest to dobre dla turbosprężarki i mocno osłabia akumulator.
Poprzez ganianie za normami ekologicznymi, modyfikowane części samochodowe są o wiele mniej trwałe. Silniki i podzespoły są wysilane do granic możliwości, niestety nam kierowcom nie pozostaje nic innego jak po prostu płacić za spełnianie norm ekologicznych :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz